"Siła niższa" Marty Kisiel – recenzja

„Siła niższa” to kontynuacja „Dożywocia”, bestsellerowej powieści Marty Kisiel (ZOBACZ recenzję). Czytelnicy zafascynowani  nietuzinkowym życiem pisarza Konrada Romańczuka i jego perypetiami z dożywotnikami, których odziedziczył w spadku wraz z kilkusetletnim domem zwanym Lichotką, nie będą czuć się rozczarowani drugim tomem serii.

Turu, widma Wermachtowców i różowe króliczki

"Siła niższa" Marty Kisiel – recenzjaW książce pojawiają się niemal wszystkie postacie z „Dożywocia”.  Przez  większość powieści nie będziemy jednak mogli napawać się kwiecistą mową widma panicza Szczęsnego. Również Krakers po dłuższej nieobecności pojawi się dopiero pod koniec książki. Tymczasem Konrad, który z całą menażerią przeniósł się do nowego lokum (Lichotka spłonęła) nie będzie narzekał na brak wrażeń. W nowym-starym domu przyjdzie mu mieszkać również z widmami Wermachtowców, ale także charakternym Turu Brząszczykiem o wyglądzie i duszy wikinga. W międzyczasie, zupełnie nieoczekiwanie spotka również innego Anioła Stróża – Tsadkiela, postać o dosyć toksycznej osobowości, zupełnie nieprzypominającej uroczego Licha. „Zadkiel”, bo taką ksywkę dostał upierdliwy i krytykujący Anioł, stanie się kolejnym lokatorem tego dosyć przygnębiającego domu. Kropkę nad i postawi agentka pisarza Carmilla, sprowadzając się do niego w zaawansowanej ciąży.


Doprowadzony do psychicznej ruiny, nieradzący sobie z ogarnianiem spraw zawodowych, domu i lokatorów Konrad, a także wyczerpana trudami macierzyństwa Carmilla to bohaterowie, z którymi bardzo łatwo jest się identyfikować. Zatraceni w codziennych obowiązkach, jedynej atrakcji i odskoczni upatrują w samotnych wypadach do hipermarketu. Nawet małe Licho przeżywa egzystencjalne rozterki. Tłamszone przez „Zadkiela” traci chęć do tego, co kocha robić najbardziej, czyli do sprzątania. W domu nie będzie dziać się dobrze, a różowe będą tylko króliczki. Do czasu jednak. W pewnym momencie coś pęknie, a zmiany, które nastąpią, uszczęśliwią wszystkich bohaterów.
W "Sile niższej" nie brakuje dowcipu, dosadnego języka i zabawnych sytuacji. W bohaterach buzują emocje, a zdarzenia następują po sobie w nieoczekiwany sposób. Książkę czyta się jednym tchem.

Polecamy

Redakcja portalu www.rodzinny-krakow.pl