Młodzież a książka, czyli o lekturach i ich percepcji u nastolatków

Nie jest tajemnicą, że czytanie traktujemy jako czynność zautomatyzowaną – wystarczy prosty test percepcji, by dowieść, że mniej czasu zajmuje nam przeczytanie liter i ułożenie z nich słowa, niż wydobycie z pamięci nazwy koloru, którym zostały zapisane, a który nie jest tożsamy z opisem.

W dobie mediów społecznościowych nieustannie dekodujemy teksty i tworzymy kolejne przekazy. Komunikujemy się znacznie częściej pisząc niż mówiąc, niejednokrotnie zamykając nasz przekaz w 140. znakach z charakterystycznymi hashtagami i emotikonami. Opisujemy, komentujemy, wchodzimy w dyskusję rzadko zastanawiając się, skąd czerpiemy używane przez nas językowe wzorce. Robimy to szybko, mechanicznie, bezrefleksyjnie. Używamy kalek językowych, daleko posuniętych skrótów myślowych, modyfikujemy język tworząc nie zawsze zrozumiałe neologizmy i choć ten jest żywą materią, to potrzebuje, by pielęgnować jego poetycką formę i pozwalać mu od czasu do czasu wybrzmieć w literackim kształcie.

Jak wynika z "Raportu o stanie czytelnictwa w Polsce, w pierwszym kwartale 2022 roku" od jesieni 2021 do wiosny 2022 roku ok. 38 proc. Polaków przeczytało przynajmniej jedną książkę. Przedstawione rezultaty badań czytelnictwa przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową od lat pozostają na podobnym, niewygórowanym poziomie.

Szukając odpowiedzi na pytanie - dlaczego pomimo życia w świecie tekstów tak rzadko sięgamy po literaturę, postanowiliśmy porozmawiać z polonistami Społecznego Towarzystwa Oświatowego, którzy na co dzień pracują z młodzieżą. Mając w pamięci tytułowe słowa Monteskiusza, postanowiliśmy zapytać, jaka literatura i jacy bohaterowie kształtują język młodych Polaków.

Młodzież a książka

Nauczyciele i uczniowie realizują tzw. podstawę programową zawierającą listę lektur obowiązkowych i uzupełniających. Sięgając ponad przewidywane minimum, mogą omówić także te książki, które na lekcje języka polskiego przynoszą sami uczniowie.

– Ta sama lektura może być oceniona wysoko przez jedną klasę, a w innej grupie omawianie jej idzie jak po grudzie. To, co jednych zachwyca, innych może nudzić, komuś może wydać się zbyt trudne lub zbyt banalne. Mimo to staram się pokazać uczniom, że należy budować swoją wyjątkową relację z książką – mówi Joanna Piechna-Chrzanowska ze szkoły STO na warszawskim Bemowie.

Poloniści podkreślają, że najbliższy sercu młodego czytelnika jest bohater, którego życie wypełnia dziwność, magia i fantastyka.

– Mało atrakcyjnym wydaje się dziś np. Staś Tarkowski czy Tomek Sawyer i nie jest w stanie zmienić tego egzotyczne tło lub nieznany, lecz realistyczny świat przedstawiony w powieści. Inne kraje, kontynenty, przyroda, kultura – tego dzisiejszy młody czytelnik często doświadcza sam, podczas wakacji z rodziną. To, co go intryguje, wzbudza w nim ciekawość i porusza emocje – to zaskakujący innością obcy świat oraz bohater łączący w sobie wrażliwość człowieka i możliwości oraz umiejętności nadprzyrodzone. Gdy dodamy do tego szczyptę nowoczesnej technologii oraz tradycyjny motyw walki dobra ze złem, zyskamy zainteresowanie większości uczniów - tłumaczy Katarzyna Ziółkowska z ZSO STO nr 1 w Warszawie.

Nie dziwi zatem, że sporo entuzjazmu wzbudza "Władca Lewawu" D. Terakowskiej, "Hobbit" J. R. R. Tolkiena czy "Baśniobór" B. Mulla, a ostatnio także "Zwiadowcy" – seria powieści fantasy autorstwa australijskiego pisarza Johna Flanagana. Przez wiele lat największą popularnością cieszyła się i cieszy – literatura współczesna, niemniej uczniowie coraz częściej i coraz mocniej kształtują swoje gusta w oparciu o rekomendacje znalezione w sieci.

– Wiele dyktuje rynek książki i reklamy wokół niej. Młodzież chętniej sięga po utwory, które pojawiają się w mediach społecznościowych, o których jest "głośno". Dlatego częściej czytają utwory współczesne, nowe. Nie wyklucza to jednak możliwości zainteresowania ucznia książką "starszą". I tu właśnie pojawia się bohater literacki. Z mojego doświadczenia i pewnie wielu innych nauczycieli, mogę śmiało stwierdzić, że uczeń poszukuje w książce (ale również np. filmie) postaci, które w jakiś sposób są mu bliskie. Uczeń klasy IV chętniej czyta "Dziennik Cwaniaczka", a 15-latek prędzej sięgnie po "Buszującego w zbożu" - podkreśla Paulina Richter z ZSS STO nr 7 w Krakowie.

W jakim celu sięgamy po książki?

Najczęściej niezależenie od wieku poszukamy emocji, przygód i bohaterów, z którymi w pewnym stopniu możemy się utożsamić. Niemniej książki dla ucznia to często jedynie lektura z tzw. kanonu.

– Kanon lektur szkolnych opiewa w pisarzy pokroju: Sienkiewicz, Mickiewicz, Żeromski etc. Każdy z uczniów intuicyjnie czuje dystans w stosunku do nich, do ich utworów. Nic w tym dziwnego, bo nawet w klasach licealnych trudno przebić "mur” wieloletnich interpretacji, otoczki historyczno-literackiej. I tutaj przed nauczycielami stoi największe wyzwanie: wciągnąć uczniów, nie paraliżując ich ogromem geniuszu naszych pisarzy oraz jednocześnie wyzwalając w nich świeże spojrzenie na epokową literaturę. Jak to zrobić? Wbrew pozorom nie jest to takie trudne – podkreśla Paulina Richter.

Nauczyciele mają pełen wachlarz możliwości: od urozmaiconych metod aktywizujących uczniów oraz materiałów dydaktycznych, po różnorodne wydarzenia w wielu ośrodkach kultury w tym bibliotekach czy muzeach. W mediach społecznościowych istnieje wiele grup, gdzie poloniści wymieniają się twórczymi pomysłami na omawianie lektur. Ponadto nie należy uczniów ograniczać w czytaniu. Dla polonistów najważniejsze jest, że czytają.

– Moim ulubionym zdaniem, które powtarzam uczniom jest: "Czytajcie, bo to najważniejsze! Czytajcie wszystko na co macie ochotę, ale pamiętajcie: zawsze musicie się zastanowić czy utwór Wam się podoba, czy nie, i umieć odpowiedzieć: dlaczego? Ponieważ największą krzywdę jaką można wyrządzić książce jest jej bezmyślne czytanie i obojętność. Spodoba Wam się? Świetnie! Ale nie lubić też trzeba umieć." – zaznacza Paulina Richter.

Dlatego poloniści rozszerzają listę lektur o utwory, którymi uczniowie sami chcieliby się podzielić z innymi. Tworzą prezentacje, projekty, mówią o tym, co ich interesuje, co ich poruszyło. We współczesnej szkole umiejętność samodzielnego myślenia, szczególnie w czytaniu, powinna być pielęgnowana.

Czytanie a społeczeństwo sieci

Zmienia się świat, zmieniają się i uczniowie. W epoce 140. znaków, memów i instastories zmianie ulega również sam proces czytania, a co za tym idzie myślenia o literaturze. Uczniowie mają bowiem problem z rozwinięciem myśli, piszą skrótowo. Skutkuje to zatrważającą ilością błędów językowych. Brakuje refleksji nad językiem, nad treścią. Jednak bywają za to bardzo kreatywni, o czym świadczą chociażby wyniki corocznych konkursów na Młodzieżowe Słowo Roku. Doroczny plebiscyt organizowany przez Wydawnictwo Naukowe PWN ma na celu wyłonienie najbardziej popularnych wśród młodych ludzi słów, określeń lub wyrażeń w danym roku.
I tak: xD, alternatywka, sztos, dzban czy  śpiulkolot, baza to "laureaci" tego konkursu z ostatnich lat.

– Młodzi ludzie zawsze lubili porozumiewać się językiem „potocznym”. W dobie smartfonów, komputerów, tabletów powyższy znak jest jednym z nich. Ważne, by nauczyciel „nadążał” za ich modą… – tłumaczy nam polonistka STO ze Szczecina Irena Warcok.
Marta Brus-Łapińska z STO nr 9 Warszawie dodaje – Język zawsze dążył do uproszczeń i nie uważam tego za zjawisko negatywne. Martwi mnie jedynie to, że wraz z uproszeniem języka, uproszczeniu ulega także postrzeganie świata. Maleje wachlarz rozpoznawanych emocji, blaknie paleta barw, otaczająca nas przyroda zlepia się w homogeniczną masę. Spada uważność w dostrzeganiu niuansów, bo brakuje słów, by je nazwać.

Autorem artykułu jest Społeczne Towarzystwo Oświatowe

www.sto.org.pl

Foto designed by Pressfoto - Freepik.com